Marshall Canoe 2017 – Czarna Hańcza

19 lipca, środa, dzień szósty

Ogólny plan spływu zakładał iż w jego trakcie zrobimy dwa dni wolne od płynięcia. Samo biwakowanie, nic nierobienie, czy leżenie do góry jajami tudzież cyckami jeśli ktoś akurat nie jest w posiadaniu takich klejnotów.

Dzienny plan zakładał dopłynięcie do pola namiotowego w okolicach wsi Jazy. Wiedzieliśmy, że jest tam zacnie – pomosty, cywilizowane kible, itd.

I tam właśnie zakładaliśmy dwudniowe biwakowanie.

Popłynęliśmy. Nadal w pięknych okolicznościach przyrody.
I tego…
I niepowtarzalnych.

Po paru kilometrachpożegnaliśmy się z Czarną Hańczą – odbiliśmy do Kanału Augustowskiego. Dalej, po drodze tego dnia, już na kanale mieliśmy dwie śluzy – Sosnówek i Mikaszówka.

 

Zaraz za tą ostatnią śluzą był upragniony sklep spożywczy, gdzie poczyniliśmy zakupy.

W tym miejscu odłączyły się od spływu dwie osady – Iza & Parthagas oraz Wiktoria & Olek. Sprawy rodzinno-zawodowo-biznesowe. Co zrobisz? Nic nie zrobisz…

Kolejnych kilka kilometrów wodą już stojącą i witamy się z polem namiotowym na lewym brzegu jeziora Mikaszewo.

Dzieciaki przeszczęśliwe!

Niespiesznie rozbiliśmy namioty, przygotowaliśmy żarcie oraz opał na wieczorne ognisko.

Tego dnia zrobiliśmy kilka porcji frytek z dwóch kilogramów zakupionych wcześniej testowo ziemniaków. Pasowało. W planie był zakup większej ilości tego wspaniałego surowca.

W związku z akcją „French Fries” była wesoła akcja.

Scena: Kemping
Obsada: Dzieci grające w karty, dorosły, nowy w towarzystwie Dziedzic.
Dziedzic przynosi dzieciakom frytki na talerzu.
Mały Adaś:
– Frytki, Marshall frytki smaży!!!
Filip:
– Pan Marshall albo wujek Marshall.
Adaś:
– Marshall! Ty go nie znasz!!

:D

Była jeszcze jedna, podobna akcja dot. frytek ale to już następnego dnia.

Ognisko, siusiu, spać.

Trasa dzienna: Pole namiotowe w okolicy wsi Dworczysko – pole namiotowe nad j. Mikaszewo, 15.10km
Mapka: