Marshall Canoe 2017 – Czarna Hańcza

21 lipca, piątek, dzień ósmy

Pochmurno z rana. Zbieramy się powolutku, a u mnie zonk… Telefon z fabryki, coś tam nie halo. Router na huśtawkę, ja z laptopem pod wiatkę i lecę z robotą. Popieprzyło się na tyle, ze ratowałem świat do południa. Wcześniej poinformowałem ekipę, żeby płynęli i złapiemy się po drodze. Zostały z nami trzy kanady – Cziko Team, 3zLDZ i Włodek Mlodek.

Zanim zebraliśmy graty upłynęło trochę czasu i wypłynęliśmy późno, około 14-tej. Trasa wiodła jeziorami i łączącym je Kanałem Augustowskim. Woda stojąca. Nudów jednak nie było, po drodze piękne widoki oraz trzy śluzy (Perkuć, Paniewo, Gorczyca), w tym jedna dwukomorowa – Śluza Paniewo – największa śluza przez jaką do tej pory przepływałem – różnica poziomów ponad 6 metrów!

Cały dzień było pochmurno, płynęliśmy po wodzie stojącej i generalnie większość ekipy była zmęczona. Do miejscówki biwakowej dotarliśmy wykończeni.

Po rozbiciu się i opitoleniu obiadokolacji wszystkim zrobiło się lepiej. Jako że pole było małe, miejsce na ogień jedno – wprosiliśmy się na przygotowane przez trzech Niemców ognisko. Przynieśliśmy ze sobą sporo opału oraz wódkę, którą nie omieszkaliśmy ich poczęstować. Oni na tę zaczepkę odpowiedzieli atakiem – wytoczyli Jamesona. To my rum. To oni… No walczyliśmy potężnym orężem! Z tego co pamiętam, były jeszcze Absynth, piołunówka, likiery jakieś…. itd. A wszystko to szło z mojego jajeczka by Jorguś.
Walki były ciężkie i trwały do świtu. Zwyciężyliśmy!!!!  :)

Trasa dzienna: Pole namiotowe nad j. Mikaszewo – biwak na Kanale Augustowskim przed wejściem na jezioro Serwy, 12.50km
Mapka: